Enrique Inglesias kończy karierę

Anna Kopeć

Enrique Inglesias kończy karierę. Z żartami na temat kiepskiego głosu zmagał się wiele lat

Enrique Inglesias skończył ostatnią trasę koncertową, w którą wyruszył z Pitbullem i Rickym Martinem. Piosenkarz potrafi z występu zrobić prawdziwy show, ale mimo tego, zarzuca mu się słaby wokal i śpiewanie z playbacku. I w taki klimacie właśnie, pełnym żartów w internecie ten wielki artysta kończy karierę.

  • Enrique Inglesias ogłosił zakończenie kariery muzycznej
  • Zakończył ostatnią trasę koncertową i zapowiedział, że album Final (vol.2) będzie jego ostatnim
  • Na temat jego słabego wokalu i śpiewania z playbacku krążą już legendy

Enrique Inglesias to gwiazda wielkiego kalibru. Nie ulega to wątpliwości, że jego przeboje nucił niemal każdy, bowiem znajdowały się na szczytach list przebojów. Małżeństwo artysty z Anną Kurnikową (para jest ze sobą już ponad 20 lat!) tylko dodało mu fanów – wszyscy kibicowali tej pięknej parze młodych, utalentowanych ludzi. A jednak, mimo całej sympatii i sławy, Enrique już kilka lat walczy z zarzutami o słaby wokal i śpiewanie z playbacku. W internecie od dłuższego czasu kipi od zarzutów i licznych żartów na ten temat. Czy dlatego artysta ogłosił właśnie koniec kariery?

Final (vol.2) ma być ostatnim studyjnym albumem piosenkarza.

Co ciekawe, śpiewanie z playbacku w latach 90. było bardzo rozpowszechnione. Nagminnie korzystali z tego niemal wszyscy artyści. Z playbacku śpiewała Cher, Madonna, Britney Spears, N’Sync, Katy Perry oraz Michael Jackson. Ten trend zmieniły dopiero takie artystki jak Beyonce i Taylor Swift, które potrafią śpiewać bez playbacku przez dwie, trzy godziny non stop. W dodatku, tańcząc nieustannie i wykonując liczne akrobacje. Muzyczne show weszły za sprawą takich artystek na inny poziom.

Dodaj komentarz